Forum www.dharmaisland.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Retrospekcja Mii

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dharmaisland.fora.pl Strona Główna -> Retrospekcje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ToRcIk




Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 7267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:59, 02 Sie 2008    Temat postu: Retrospekcja Mii

Kilka lat wcześniej
- Mia zejdź na dół, musimy porozmawiać – zawołała z salonu atrakcyjna blondynka o dość popularnych rysach.
- O co chodzi Lucy? – zapytała osiemnastoletnia dziewczyna wchodząc do pokoju. W ręku trzymała stos nut.
- Usiądź – zaproponowała Lucy (była ona zastępczą matką dziewczyny), sama nalała sobie to szklanki koniaku. – Chciałam porozmawiać o twoich biologicznych rodzicach…
Mia skrzywiła się nieznacznie, nie miała ochoty na tą rozmowę, a szczególnie na ten temat. Jej matka zginęła przy porodzie, ojciec nie potrafiąc się nią zaopiekować w wieku 2 lat oddał ją do sierocińca. Rok później trafiła do Lucy i Boba – jej nowej rodziny zastępczej.
- Twój ojciec nie jest złym człowiekiem…po prostu zszedł z dobrej drogi i potrzebuje czasu aby wszystko przemyśleć – powiedziała kobieta bawiąc się szklanką.
- Co się stało? – zapytała niezbyt grzecznie Mia przerywając jej. Od 15 lat nie miała żadnej wiadomości od ojca, a jeszcze 2 lata temu myślała, że nie żyje...nienawidziła go z całego serca.
- Twój ojciec trafił do więzienia za handel narkotyków – odparła spokojnie Lucy. – Pragnie abyś wzięła udział w rozprawię.
- Nie chcę go widzieć – krzyknęła i nie zważając na słowa kobiety wybiegła z domu trzaskając drzwiami.
Biegła, torba z książkami obijała jej się o udo... Zatrzymała się dopiero na plaży i cicho zapłakała, po tylu latach dał znak życia i okazało się, że jest największym bossem narkotykowym w Brazylii.
Dziewczyna nie zważała na kpiny mijających ja ludzi...to wszystko nie miało teraz większego znaczenia...jej serce pękło na pół.
- Mia... - drgnęła, a w jej oczach pojawiło się przerażenie. Przypomniała sobie, że nie zapłaciła tygodniowego haraczu. Poczuła ciężar dłoni na ramieniu. Odwróciła się i spojrzała w twarz starszego chłopaka i kilku jego koleżków (należeli oni do grupy piłkarzy reprezentującej szkołę). Ich paznokcie wbiły się w skórę dziewczyny, ta nie wydała z siebie żadnego dźwięku, milczała. Zaczęli ją prowadzić w stronę opuszczonego w tych godzinach stadionu.
- Gdzie mnie prowadzicie? - zapytała, a jej głos drżał. - Czego chcecie? - była przerażona, pamiętała dobrze ich ostatnie spotkanie.
- Zapłaty... - wyszeptał jej do ucha jedne z nich, o imieniu Karl.
- Zapłacę wam w następnym tygodniu...obiecuje
Chłopcy roześmiali się i zamknęli drzwi od szatni, w środku nikogo nie było.
- Odbierzemy ją sami - dwóch z nich stanęło przy drzwiach, Karl zaciągnął ją w głąb pomieszczenia. - Wreszcie jesteśmy sami i nikt nam nie przeszkodzi - powiedział i przybliżył się do dziewczyny. Ta splunęła mu w twarz krzycząc o pomoc. - Zamknij się szmato!! - warknął i uderzył ją w twarz, ta upadła i osunęła się po szafce.
- Proszę...błagam... - wyszeptała, gdy chłopak zaczął rozpinać guziki jej bluzki. Szarpała, lecz ten przytrzymał jej dłonie.
- Jesteś moja... - pocałował ją gwałtownie w usta, jego dłoń wodziła po ciele dziewczyny.
- Błagam!! - krzyknęła trzęsąc się na całym ciele. Po jej policzkach spływały łzy upokorzenia.
Karl roześmiał się i zaczął męczyć się z rozpinaniem guzika przy jej spodniach.
- Nikt Cię tutaj nie znajdzie... - powiedział, a jego oczy błyszczały żądzą.
Nagle rozległ się huk, Ci co stali na czatach krzyknęli ostrzegawczo. Do szatni wszedł nowy chłopak. Karl puścił dziewczynę, która upadła na ziemię. Zostawił ją i poszedł sprawdzić co się dzieje.
Mia podniosła si z ziemi, zapinać pospiesznie bluzkę. Zasłoniła torbą twarz i wysunęła się bezgłośnie z szatni rzucając zlęknione spojrzenie na jej wybawcę - zdołała zauważyć tylko intensywny błękit jego oczu i wisiorek z literką R.

Po tym wydarzeniu dziewczyna wróciła do domu nie mówiąc nikomu o tym co się stało. Zamknęła się w łazience...czuła palące upokorzenie i nienawiść, która "pożerała" ją od środka.
Chciała zginać, zniknąć z tego świata raz na zawsze... Wyjęła z szafki żyletkę i przyłożyła do brzucha, zanurzyła ostrze kilka razy w ciele... Popłynęła krew...dziewczyna osunęła się po ścianie.
Od tego czasu okaleczała się codziennie, aby poczuć ból, nienawidziła swojego ciała...nienawidziła samej siebie. na różne sposoby oszpecała się i zasłaniała ciało.
Gdy czuła dotyk nieznanej osoby przechodził ją dreszcz i drętwiała...nie potrafiła zapomnieć...


Kilka dni później – lotnisko

Mia stała na lotnisku trzymając w dłoni podręczny bagaż, leciała do Ameryki na spotkanie z ojcem. Nie czuła się najlepiej, nie była na to gotowa…
- Powodzenia Mia – wyszeptała zapłakana Lucy całując ją w policzek.
- Wracaj szybko – dodał Bob jak zwykle opanowanym głosem. Za to go kochała, za jego spokój i upór.
- Dziękuje – odpowiedziała i ruszyła na spotkanie z przeznaczeniem.

Stany Zjednoczone – zakład karny

Mia szła prowadzona przez strażnika na spotkanie z ojcem, trzęsła się ze strachu…nie wiedziała jak się ma zachować, co powiedzieć.
- Usiądź tutaj - rzekł strażnik oschle czym nie dodał dziewczynie odwagi.
Usiadła i położyła ręce na stole próbując opanować ich drżenie, zagryzła wargi wpatrując się w blat stołu.
Nagle drzwi otwarły się…do pomieszczenia wszedł przystojny mężczyzna o dość długich czarnych włosach oraz diabelskich oczach, z których bił chłód i opanowanie.
- Witaj córko – przywitał się siadając naprzeciw Mii, jego głos był przyjemny i głęboki.
- Witaj ojcze – odparła sucho patrząc mu zadziornie w oczy. – Czego ode mnie oczekujesz? – zapytała wprost chcąc jak najszybciej zakończyć to spotkanie.
- Czy nie moglibyśmy…
- Nie – przerwała mu gwałtownie. – Czego chcesz? – zapytała niegrzecznie.
- Chcę abyś zjawiła się na rozprawię, odbędzie się ona za dwa dni… - powiedział nie odrywając od niej wzroku.
- Dlaczego?
- Zobaczysz – odparł tajemniczo uśmiechając się pierwszy raz. – Jesteś taka piękna – dodał po chwili dotykając dłoni córki.
- Nie dotykaj mnie!! – krzyknęła wstając przez co przewróciła krzesło, na którym dotąd siedziała. Podeszła do strażnika. – Proszę mnie z tond zabrać, natychmiast – dodała.

Rozprawa
Mia zjawiła się na rozprawie z mieszanymi uczuciami…dopiero po jej zakończeniu zrozumiała, że był to ważny dzień w jej życiu, dzięki rozprawie stała się innym człowiekiem.
Jedyne co zapamiętała to zaskoczone spojrzenia ludzi, gdy została wezwana na salę, uśmiech ojca, który dodał jej odwagi, surowe spojrzenie sędzi…oraz końcowe oświadczenie, z którego dowiedziała się że ojciec oddał jej swój cały majątek – była miliarderką.
Jednak najbardziej zapadła jej w pamięci twarz dziewczyny – Alexandra Rewson, która wydała jej ojca władzy - miała nadzieje, że już nigdy jej nie zobaczy.
Dziewczynę spotkała jeszcze na lotnisku, gdy czekała ona na samolot do Brazylii (dostała ona 6 miesięcy w zawieszeniu oraz tzw. areszt domowy), było to ich ostatnie spotkanie.

Gdy Mia wróciła do Australii wszędzie napotykała na ślad ojca, gdziekolwiek poszła słyszała jak ludzie rozmawiając o Nicku Torresie…lecz nigdzie nie pojawiła się jakakolwiek wzmianka o jego córce, dzięki czemu Mia mogła prowadzić dalej spokojne życie - zwykłej dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ToRcIk dnia Śro 16:00, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ToRcIk




Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 7267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:23, 02 Sie 2008    Temat postu:

Pół roku później
- Mia!! – do dziewczyny podbiegła jej przyjaciółka, była czymś wyraźnie podekscytowana (miała na twarzy wypieki).
- Co się stało? – zapytała Mia znudzonym głosem chowając książki. Spojrzała na przyjaciółkę.
- Zakochałam się… - wyszeptała Klara w odpowiedzi z błyszczącymi oczyma. – Nazywa się Roy Adams jest piłkarzem.
Mia skinęła krótko głową, jeszcze nigdy nie była zakochana…nie wiedziała co oznacza to uczucie.
- Mia… - do dziewczyny podeszła trenerka.
- Dzień dobry
- Liczę, że dzisiaj popołudniu nie spóźnisz się na zawody, tak jak na wszystkie treningi.
- Nie – odparła zadziornie i wbiegła do autobusu.

Zawody
Jak co kilka lat w Australii odbywały się zawody młodzieżowe, Mia brała w nich udział w konkurencji zwanej gimnastyką akrobatyczną.

Dziewczyna stała i czekała na swój występ, była podenerwowana…
- Powodzenia – wykrzyknęła Klara przytulając ją i całując w policzek. – Pokaż im kto tu rządzi – dodała i odbiegła zostawiając ją samą.
- Teraz przed nami kolejna zawodniczka: MIA TORRES – dziewczyna wbiegła na boisku i rozpoczęła swój występ, tłum szalał i wiwatował.
Wiele się zmieniło odkąd Mia zainwestowała w remont boiska i nowy sprzęt (wydała na to niewielką część majątku, który przepisał jej ojciec), ludzie zaczęli ją szanować lecz wciąż była uważana za osobę tajemnicza i niedostępną.

- Gratulacje – dłoń Mii uścisnęła dyrektorka szkoły. Dziewczyna zdobyła pierwsze miejsce, po raz kolejny z rzędu…co zawody stawała na najwyższym podium.

Kilka dni później

- W pokoju leży do Ciebie list od ojca – powiedział Bob, gdy dziewczyna wróciła do domu.
Mia skinęła głowa i zagryzła wargi, wbiegła po schodach i rozerwała pospiesznie kopertę. Denerwowała się...nagle pękł szklany wazon stojący na stoliku. Dziewczyna spojrzała na to obojętnie, takie rzeczy działy się koło niej dość często - przyzwyczaiła się do tego.
Jej wzrok ponownie padł na kopertę. Ojciec napisał do niej pierwszy raz od ich spotkania.
Dziewczyna przebiegłą oczyma po kartce i odetchnęła z ulgą. Obawiała się tego co przeczyta…bała się dnia gdy ojciec wyjdzie z więzienia.
Wsadziła list do pięknie rzeźbionej skrzyneczki i zamknęła ją na kluczyk, chcąc zamknąć tam tez swoje obawy i tajemnice.
Weszła do łazienki i spojrzała w swoje lustrzane odbicie...dotknęła swojej twarzy i zamknęła oczy.
- Dlaczego? - wyszeptała bezgłośnie, podwinęła koszulkę i spojrzała na widniejące na brzuchu blizny. Poczuła do siebie odrazę, żyletka wypadła jej z dłoni...okaleczała się już od roku.
Po twarzy Mii popłynęły łzy... Zrozumiała, że musi zacząć żyć na nowo, że jej życie ma jakiś sens...

Dzień później

- Mia, zaczekaj!! - dziewczyna drgnęła i odwróciła się. W jej stronę biegł Karl, był sam.
- Tak? - zapytała patrząc uważnie na każdy jego ruch. Było to ich pierwsze spotkanie od wydarzenia w szatni.
- Możemy się przejść? - zapytał i wyciągnął za pleców bukiet czerwonych róż. Dziewczyna przyjęła je bez słowa, ruszyli wzdłuż plaży. Było cicho... - Chciałbym Cię przeprosić...nie byłem wtedy sobą, zaślepiła mnie rządza...byłem idiotą... - rzekł Karl plątając się. - Zrozumie jeśli nie będziesz chciała mnie już więcej widzieć...
Mia zatrzymała się o położyła dłoń na ustach chłopaka, potok słów urwał się.
- Milcz - powiedziała gwałtownie, lecz łagodnie. W dłoni obracała jedna z róż. Spojrzała w szare oczy chłopaka, dostrzegła jego duszę...czytała z niej jak z otwaretj księgi.
- Nigdy bym Cię nie skrzywdził - wyszeptał chłopak i uśmiechnął się niepewnie. - Nigdy...
- Wiem... - ścisnęła jego dłoń. Wybaczyła mu...wiedziała, że czyni dobrze, przeszłość została w tyle.
Dla dziewczyny zakończył się jakiś rozdział życia, a rozpoczął kolejny - bez bólu i cierpienia.

Mia spotykała się z Karlem jeszcze wiele razy, został jej przyjacielem...co wiele osób dziwiło. Musiała go jednak pożegnać miesiąc później - chłopak przeprowadził się do Paryża.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ToRcIk dnia Śro 16:10, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ToRcIk




Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 7267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:49, 02 Sie 2008    Temat postu:

Półtora roku później
Mia miała już 20 lat, studiowała prawo…tego dnia przyszedł kolejny list od jej ojca przebywającego w więzieniu.
Dziewczyna szybko przeczytała list, uśmiech zniknął z jej twarzy… - ojciec pragnął ją widzieć. Zbiegła na dół z wpychając list do kieszeni, pod drodze wzięła gitarę.
- Zamówić bilet na najbliższy lot? – zapytała Lucy
Mia zatrzymała się i spojrzał na nią ze złością.
- Nie!! – wykrzyknęła jej w twarz. – Nie miałaś prawa czytać listu!!
- Martwiłam się o Ciebie, ostatnio jesteś taka tajemnicza… - tłumaczyła kobieta.
Mia rozpłakała się i przytuliła do Lucy.
- Przepraszam – wyszeptała uspakajając się. – Dobrze, zamów bilet… - dodała i wybiegła z domu.

Zatrzymała się na boisku i usiadła na widowni. Na dole trwał trening piłkarski, dziewczyna zauważyła wśród zawodników Roya, w którym nadal podkochiwała się jej przyjaciółka.
Odwróciła do niego wzrok i zaczęła cicho grać, podśpiewując.
Nagle z boiska doszły ją gwizdy, usłyszała wśród nich swoje imię.
- Hej Mia…!!
Wstała i odeszła nie spiesząc się.

Kilka dni później – dzień odlotu
Mia obudziła się i usiadła gwałtownie na łóżku, ciężko łapała powietrze – była zlana potem.
Wstała i chwiejnym krokiem wzięła pospieszny prysznic, gdy weszła do pokoju zauważyła leżący na stole bilet.
- Lot Oceanic 815 z Australii do Los Angeles – przeczytała i schowała go do kieszeni. Czuła jakiś nie określony strach…zeszła na dół.
- Jak się spało? – spytał ja Bob kładąc przed nią grzanki.
- Dobrze – skłamała i ugryzła kęs, przełknęła go z trudem. Nie potrafiła przełknął ani kęsa więcej, odsunęła od siebie talerz. – Dziękuje, nie jestem głodna – wytłumaczyła i odeszła od stołu.
Wzięła walizkę leżącą przed drzwiami i zaniosła ją do samochodu – na ramię założyła plecak.
- Ruszajmy – powiedział Bob wsiadając do auta.

Przez całą drogę Mia nie wypowiedziała słowa, milczała ściskając w kieszeni bilet i list ojca. Gdy zatrzymali się przed lotniskiem otwarła drzwi i wzięła walizkę.
- Dziękuje…poradzę sobie – uprzedziła Boba.
Mężczyzna skinął głową.
- Do zobaczenia – jego głos był spokojny i opanowany. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i weszła na lotnisko.
Przy drzwiach „potrącił” ją jakiś chłopak, wyglądał na przerażonego…Mia minęła go i oddała bagaż, usiadła w poczekalni.
- Pasażerowie lotu Oceanic 815 proszeni są o podejścia do bramki – odezwał się głos, a na którego dźwięk dziewczyna podskoczyła.
Wstała i lekko chwiejnym krokiem podeszła do bramki, gdy weszła do samolotu zaczęła rozglądając się w panice za swoim miejscem – spojrzała na bilet.
Jej miejsce znajdowała się koło obcego mężczyzny.
- Sawyer – przedstawił się nieznajomy zauważając, że dziewczyna mu się przygląda.
- Mia – odpowiedziała i usiadła na fotelu.
Spojrzała przez okno, gdy samolot wystartował, wciąż nie opuszczał ją strach…miała złe przeczucia…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ToRcIk dnia Śro 16:11, 01 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dharmaisland.fora.pl Strona Główna -> Retrospekcje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin